Krzyż na wzgórzu Brześcina (726 m n.p.m.) w niewielkiej wsi Pyzówka nie jest tak widoczny, jak pozostałe „wierchowe krzyże”. Zdecydowanie się również od nich różni wizualnie. Ale można zaparkować u jego stóp i zerknąć na okolicę z góry.
Namiary GPS na punkt: [49°30’48.3″N 19°56’25.8″E]
Krzyż postawiony został w lipcu 1999 roku. Zrobiony jest z metalu i ma około 12 metrów wysokości. W 2012 roku zamontowano diodowe oświetlenie, dzięki któremu widać go w nocy. Zwany jest „Krzyżem na Mazurce” lub po prostu „Krzyżem w Pyzówce”.
Kiedy pytałem okolicznych mieszkańców z jakiej okazji postawiono ten krzyż – odpowiedzi padały różne. Pewnym jest, że został ustawiony dla uczczenia dwutysiąclecia chrześcijaństwa, przez co nazywany jest „Krzyżem Milenijnym”. Mieszkańcy mówili też o uczczeniu 10. rocznicy odzyskania wolności w ’89 i jako wotum wdzięczności za 20 lat pontyfikatu Papieża Polaka. I pewnie wszyscy mają rację, choć ciężko jest znaleźć w sieci jakiekolwiek wiarygodne informacje na jego temat.
Aby dojechać do krzyża musimy skręcić z głównej drogi dokładnie na przeciwko kościoła w Pyzówce i jechać aż do jej końca kilkadziesiąt metrów. Później kawałek szutrową drogą i łąką na szczyt. Kiedyś spotkałem właściciela tej łąki. Powiedział, że nie ma nic przeciwko jeżdżeniu „po jego”, ale żeby jechać raczej krajem, przy miedzy, a nie przez środek.
Jeśli ktoś niepewnie czuje się w jeździe po łąkach lub nie posiada odpowiedniego motocykla ma dwa wyjścia. Można zostawić maszynę na końcu asfaltowej drogi, albo dojechać jeszcze 50 metrów szutrem i zatrzymać się przy ławeczkach dla rowerzystów.
Ławeczki i zadaszenie powstały niedawno. Wspomnianą wcześniej szutrową drogą poprowadzono szlak rowerowy i zrobiono odpowiednią infrastrukturę. Droga ta od zawsze stanowiła piękny, off-roadowy skrót do Przełęczy Sieniawskiej, gdzie kończy się ten odcinek. Mam nadzieję, że koledzy i koleżanki rowerzyści pozwolą od czasu do czasu przejechać się tym traktem.
Z góry rozciąga się ładna panorama na Tatry i Podhale. I w zasadzie tyle, bo pod krzyżem i w koło tylko trawa 🙂
Opisywany krzyż jest jednym z kilku „wierchowych krzyży” na Podhalu. Pozostałe to: Czarna Góra – Litwinka, Leśnica-Groń Wierch Stefański i Ranisberg w Szaflarach.