Wpadły na pomysł, że chcą spędzić troszkę czasu w swoim motocyklowym, babskim gronie i wybrały się nad polskie morze.
Pojechało ich dziewięć – Agnieszka, Basia, dwie Dausie, Jagoda, Kasia, Mariola, Marta i Wiktoria. Wszystkim dziewczynom motocykle są bardzo bliskie i mają już za sobą niejedną podróż. Ale tym razem podzieliły się i do Sopotu dotarły w grupach – część na moto, a część samochodem.
Na swoich jednośladach z Podhala ruszyły Basia, Kasia i Mariola. Był piątek, lipca początek. Pogoda znośna, choć w podróży aż trzy raz musiały zakładać przeciwdeszczówki. Ale po 10 godzinach dziewczyny bezpiecznie dojechały do celu i spotkały się z resztą ekipy.
W sobotę rano ruszyły na Hel. Pogoda się poprawiła i przyszły upały, co nie pomagało na zatłoczonej i zakorkowanej drodze na półwysep.
Po powrocie i odpoczynku dziewczyny wybrały się na wieczorne zwiedzanie Gdańska, które skończyło się dopiero porannym powrotem do Sopotu. To ponoć była niezapomniana noc 🙂
Niedziela przeznaczona była na odpoczynek i babskie pogaduchy. I snucie planów na kolejne wypady i spotkania.
Do domu motocyklistki wyjechały w poniedziałek rano. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Deszcze znów doskwierały. I remonty dróg – szczególnie tej od Piotrkowa Trybunalskiego na Częstochowę, przed którą jeszcze do utrudnień doszła potężna burza, która towarzyszyła im przez kolejne osiemdziesąt kilometrów.
A jakby jeszcze tego było mało, to w tej ulewie i koleinach leżące na środku drogi strzępy opony z ciężarówki o mało do nie doprowadziły do katastrofy. Kasia z Basią zauważyły ją już z daleka, ale jadąca na końcu Mariola – w ostatniej chwili. Na szczęście udało się ją jakimś trafem ominąć i zakończyło się na strachu.
Do domu dotarły szczęśliwie późnym popołudniem – zmęczone, ale szczęśliwe, bo weekend fajnie spędzony w miłym towarzystwie, a na motorkach przybyło ponad 1600 km.