Mija kolejny rok, kiedy po wyścigu kolarskim Tour de Pologne w moim archiwum znalazłem więcej zdjęć motocyklistów, niż kolarzy. A trzeba przyznać, że jedni, jak i drudzy, w tym roku mieli arcytrudne zadanie.
Szerzej o tym, dlaczego i do czego motocykle są potrzebne podczas wyścigu kolarskiego pisałem w zeszłym roku. Tegoroczny TdP obstawiała ta sama ekipa – Motocyklowa Grupa Medialna HORNET pod batutą Adama Michty. To on, doświadczony motocyklista, licencjonowany sędzia, ale przede wszystkim miłośnik kolarstwa organizuje ekipę marshali i zarządza ich pracą.
W tym roku ekipa marshali liczyła 23 osoby, wśród których znalazły się również dwie panie. O motocykle zadbało Kawasaki Polska, które na potrzeby wyścigu użyczyło maszyny Kawasaki Versys 650 i 1000 oraz GTR 1400. Trzeba przyznać, że jaskrawo-zielona flota prezentowała się bardzo okazale i już z daleka było widać, że jedzie marshal 🙂
Podopieczni Adama Michty zabezpieczali 7 etapów głównego wyścigu Tour de Pologne, TdP Amatorów oraz tegoroczną nowość – TdP Kobiet. Wyobraźcie sobie, że przez kilka dni na koła maszyn nawinęli ponad 65 tysięcy kilometrów.
Poza ekipą 23 marshali na trasie zobaczyć można było również maszyny policji i żandarmerii wojskowej (BMW i Yamaha), ekipy telewizyjne (Honda, Suzuki, BMW) oraz jednośladowe ambulanse (Suzuki, BMW, Kymco). W sumie około 70 motocykli.
Jedyne, czego nie udało się na czas zorganizować, to pogoda. To znaczy pogoda była, ale zupełnie nie taka, jaką wszyscy by chcieli. Przez dłuższą część wyścigu na zmianę: lało, bardzo lało, albo lało okrutnie. Do tego stopnia, że królewski etap TdP w Bukowinie Tatrzańskiej odwołano ze względów bezpieczeństwa.
Podczas tegorocznego wyścigu obyło się bez większych kraks, co jak na panujące na drodze warunki trzeba uznać za spory sukces. Podczas zaciętej rywalizacji kolarzy asystujący im motocyklista musi zachować maksymalne skupienie, aby nie przeszkadzać zawodnikom, a i samemu nie skończyć w rowie. Drobne incydenty zdarzały się raczej poza głównym peletonem i przy niewielkich prędkościach. Jednemu z marshali podczas dojazdu na wyścig kobiet na drogę wyskoczył jedenastolatek. Na szczęście potrącenie skończyło się tylko na niegroźnych urazach, jakich doznał chłopiec. Najpoważniejsza kraksa spotkała policyjnego motocyklistę, który nie opanował maszyny podczas szybkiego zjazdu z Gubałówki po mokrej nawierzchni ul. Salamandra. Skończyło się na poważnych uszkodzeniach motocykla, który wylądował w przydrożnym rowie. Funkcjonariuszowi nic się nie stało – ucierpiała tylko duma.
Teraz pozostaje nam czekać na przyszłoroczny „TeDePe” aby znów zobaczyć w akcji kolarzy i asystujących im motocyklistów, którym ślemy gorące pozdrowienia! 🙂