Początek i koniec tej trasy ulokowany jest w Poroninie, chociaż najważniejszą jej częścią jest pętla, która przechodzi przez dwie orawskie przełęcze: Krowiarki i Zubrzycką.
Długość trasy: około 165 km (sama pętla 60 km)
Czas przejazdu: około 3h (5h z atrakcjami)
Drogi: 100% asfalt, jakość bdb, db, dst
Startujemy w Poroninie, na przeciwko urzędu gminy, przy przejeździe kolejowym. Znajduje się tutaj duży parking, gdzie swobodnie możemy poczekać na towarzyszy podróży. Jak już wszyscy się zbiorą – ruszamy na Zakopane.
Jedziemy „zakopianką” (oznaczoną numerem DK 47). Jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia to uda nam się przejechać bez przeciskania się w korkach, chociaż w sezonie wakacyjnym praktycznie nie ma dnia bez „zatwardzenia” na wjeździe do Zakopanego. Ale jedziemy na motocyklach, więc na pewno sobie poradzimy na swój sposób.
Po wjeździe do Zakopanego kierujemy się na Kościelisko. Musimy przejechać przez trzy ronda, które na szczęście są dość dobrze oznakowane i przy zachowaniu uwagi nie pobłądzimy. Poza tym na każdym zjeżdżamy pierwszym zjazdem.
Po zjechaniu z trzeciego ronda wjeżdżamy na estakadę. Po naszej lewej Giewont, po prawej Gubałówka, a pod nami słynna targowica pod Gubałówką, na której można kupić dosłownie wszystko. Ale my jedziemy na przejażdżkę, a nie na zakupy, więc śmigamy dalej. Po prawej mijamy słynny hotel Mercure Kasprowy i stację narciarską Szymaszkowa, a po lewej mamy duży parking z widokiem na Giewont, gdzie możemy przystanąć na fotkę. Chociaż już za kilka kilometrów będzie lesze miejsce, więc w sumie szkoda czasu.
Wjeżdżamy do Kościeliska. Jedziemy zgodnie z przepisami, bo tu często straż gminna rozkłada przenośny fotoradar, o czym informują stosowne znaki. Jadąc 50-tką nie przegapimy zjazdu w prawo, w który będziemy musieli skręcić. Jest z daleka widoczny i oznaczony kilkoma tabliczkami – m. in. Dzianisz, Gubałówka i Salamandra. Przy tym skręcie znajduje się również kamienny obelisk, więc trudno go nie zauważyć.
Droga wyraźnie się zawęża i prowadzi ku górze. Po kilkuset metrach widzimy po prawej stronie piękną panoramę. Niewielki parking aż zachęca do postoju i pamiątkowej fotografii. Tylko zostawmy maszynę na biegu, żeby nie odjechała bez nas.
Wznosimy się ciągle w górę, przejeżdżamy pod kolejką na Butorowy Wierch i dojeżdżamy aż do skrętu na Gubałówkę. My jednak jedziemy prosto i od tej pory zaczynamy krętą, prowadzącą przez las drogą zjeżdżać do Dzianisza i Chochołowa.
Dzianisz to niewielka wieś licząca ponad 4 wieki. Przywileje lokacyjne, czyli pozwolenia na budowę młyna, folusza, karczmy i kościoła, otrzymał od starosty nowotarskiego Walenty Pietrzykowski w 1619r. Przez ponad 300 lat dwór dzianiski zarządzany był przez „panów”. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku ziemie i majątki zaczęły przechodzić w ręce górali.
Wioska wybudowana została wzdłuż Dzianiskiego Potoku, który będzie nam towarzyszył aż do Chochołowa. W pobliżu jego koryta znajdują się pozostałości skoczni narciarskiej o punkcie konstrukcyjnym K50 użytkowanej przez klub UKS Ostrysz Dzianisz. Ale jadąc przez tą miejscowość lepiej skupić się na drodze niż na poszukiwaniu skoczni.
W dolnej części wsi znajduje się okazały drewniany kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, zbudowany w 1932 roku, ale zachowujący styl tradycyjnych kościołów podhalańskich.
Stąd około 4,5 kilometra i dojeżdżamy do Chochołowa, do głównej drogi łączącej Czarny Dunajec z Zakopanem. Kierujemy się na Czarny Dunajec.
Mijamy Chochołów, żywy skansen architektury drewnianej. Warto zatrzymać się na krótki spacer i kilka pamiątkowych zdjęć. Można również zwiedzić Muzeum Powstania Chochołowskiego, które znajduje się vis a vis kościoła. Zresztą o Chochołowie już można było przeczytać na MotoPodhale.info.
Kierujemy się przez Podczerwone i Koniówkę na Czarny Dunajec, gdzie na skrzyżowaniu ze światłami skręcamy w prawo na Jabłonkę.
Od Czarnego Dunajca jedziemy przez Piekielnik do Jabłonki. Droga prosta, ale niebezpieczna – pofałdowana, z częściowo kiepskim asfaltem. Prowadzi przez łąki i kawałek lasu (Baligówka), gdzie często pojawiają się dzikie zwierzęta. Na prostym odcinku dość często dochodzi do kolizji i wypadków, więc warto zachować czujność. Jadąc na Jabłonkę łatwo zapatrzeć się na Babią Górę, która wyrasta w oddali.
W Jabłonce dojeżdżamy do krajowej siódemki, czyli „chyżnianki” z Rabki do granicy w Chyżnem. Trzymamy się jednak oznaczeń na DW 957, bo ona zaprowadzi nas do Białki. Skręcamy w prawo, na Kraków, a za niespełna kilometr odbijamy w lewo na Maków Podhalański i Białkę.
Aż się chce powiedzieć „no wreszcie”, bo dojeżdżamy do wspomnianej wcześniej pętli orawskiej. Przejeżdżamy przez Zubrzycę Dolną i Górną i kierujemy się na Przełęcz Krowiarki. Po drodze przejeżdżamy obok skansenu Orawski Park Etnograficzny, do którego warto zajrzeć i pospacerować po parku, w którym znajduje się wiele perełek architektury drewnianej.
Po minięciu skansenu droga zaczyna się robić bardziej kręta i zaczynamy krótką, ale bardzo przyjemną wspinaczkę na Przełęcz Krowiarki (1012 m n.p.m.), która leży u stóp największego szczytu Beskidu Żywieckiego – Babiej Góry (1725 m n.p.m.). Rozdziela ona masyw babiogórski od Pasma Policy. Jest również punktem granicznym pomiędzy gminą Jabłonka (powiat nowotarski) i gminą Zawoja (powiat suski).
Zjazd z przełęczy jest jeszcze ciekawszy niż podjazd pod nią. Więcej zakrętów i zdecydowanie bardziej „zakręcone”, więc pod kaskiem pojawi się uśmiech. Gorzej z jakością asfaltu i szutrem, który – szczególnie po deszczach – lubi zalegać na jezdni. Ale tragedii nie ma.
Docieramy do położonej u stóp Babiej Góry Zawoi. Ta miejscowość, choć wydaje się niewielka, jest jedną z najdłuższych wsi w Polsce. Liczy około 18 kilometrów długości i – wyobraźcie sobie – składa się z około 170 przysiółków! Mijamy więc stację narciarską Mosorny Groń i jedziemy, jedziemy… i jedziemy przez tą malowniczą miejscowość. Nie ma się tu gdzie zgubić – jadąc cały czas prosto dojedziemy, przez Skawicę, do Białki.
W Białce (nie mylić z Białką Tatrzańską) nasza droga DW 957, którą jechaliśmy od Czarnego Dunajca, kończy się i doprowadza nas do trasy karpackiej DK 28, prowadzącej od Zatora aż do przejścia granicznego w Medyce. Ale my aż tak daleko nie będziemy nią jechać – skręcamy w prawo na Skomielną Białą i jedziemy nią około 11 kilometrów.
Jadąc drogą DK 28 po wspomnianych 11 kilometrach, zaraz za znakiem rozpoczynającym Jordanów, będziemy skręcać w prawo na miejscowość Bystra. Można też wcześniej, w miejscowości Osielec, skręcić na Sidzinę – obie te drogi łączą się i poprowadzą nas malowniczą drogą przez wspomniane miejscowości do kolejnego charakterystycznego punktu, jakim jest pomnik-głaz papieski postawiony ku czci Jana Pawła II.
Przy głazie droga się rozchodzi – w lewo do centrum wsi, oznaczona na tablicy jako ślepa ulica, a w prawo – nasz kierunek – Zubrzyca. I pojawia się również oznaczenie na Skansen w Sidzinie, do którego dojeżdżamy za kilka kilometrów. O tym co tam można zobaczyć przeczytasz klikając tutaj.
Od skansenu już niewielki dystans dzieli nas do kolejnej oczekiwanej przez nas przełęczy – Przełęczy Zubrzyckiej. Leżąca na wysokości 877 m n.p.m. przełęcz stanowi granicę pomiędzy powiatem nowotarskim, a suskim. Przez Przełęcz Zubrzycką biegnie też granica między Pasmem Babiogórskim (a dokładniej jego częścią – Pasmem Policy) a Pasmem Orawsko-Podhalańskim. Zresztą więcej o przełęczy przeczytać można klikając tutaj.
Od przełęczy jeszcze mały, pięciokilometrowy kawałek i docieramy do Zubrzycy Górnej, gdzie zamykamy naszą orawską pętlę. Wpadamy znów na DW 957 i kierujemy się na Jabłonkę i Czarny Dunajec.
Wariantów drogi powrotnej do Poronina może być przynajmniej kilka. My wybieramy przejazd przez Ciche Miętustwo i Czerwienne.
Kiedy dojedziemy do Czarnego Dunajca, do skrzyżowania ze światłami, na którym byliśmy wcześniej, nie skręcamy na nim w prawo na Zakopane, ale jedziemy prosto na Nowy Targ. Po 200 metrach, przed kościołem, skręcamy w prawo na Ratułów, a po kolejnych 150 metrach w lewo na Ciche, Ratułów, Poronin.
Przed nami kolejna fajna dróżka, prowadząca przez pola i łąki, z jednym, ale za to świetnym zakrętem. Aż żal, że nie ma więcej takich zawijasów jeden po drugim.
Przejeżdżamy przez Miętustwo, gdzie w czerwcu tradycyjnie odbywają się słynne już na całą Polskę południową zloty motocyklowe organizowane przez grupę Pasja i Wiara. W Cichem, na rondzie, zjeżdżamy trzecim zjazdem (na Poronin) i po 100 metrach odbijamy na rozwidleniu dróg w lewo – na Czerwienne, Ząb.
Po drodze odwiedzamy Bachledówkę – punkt widokowy i położone na wysokości 947 m n.p.m. sanktuarium ojców Paulinów z ciekawą historią. Więcej o Bachledówce do przeczytania tutaj.
Stąd już rzut kamieniem do punktu startu w Poroninie. No, chyba że jeszcze mamy ochotę na jazdę, więc mapa w dłoń i miłego krążenia po podhalańskich dróżkach!