Z mapy ciekawych dróg naszego regionu znika kolejna – przerobiona na ścieżkę rowerową. Trasę przejazdu trzeba wydłużyć o ponad 20 km! Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce zamkną wszystkie boczne dróżki.
Chodzi o krótki, zaledwie kilometrowej długości przesmyk pomiędzy polskim Kacwinem, a Frankową na Słowacji (słow. Veľká Franková). Łącznik ten bardzo skraca drogę pomiędzy miejscowościami. Bez niego przejazd odbywa się przez Osturnię lub Niedzicę i wynosi odpowiednio 28 km lub 25 km!
Połączenie pomiędzy tymi miejscowościami było zawsze. Stanowiło dojazd do pól oraz nieformalne przejście graniczne dla okolicznych mieszkańców (w przygranicznych wioskach mieszka bardzo wiele rodzin polsko-słowackich). Popularność przesmyku zwiększyła się po otwarciu granic. Wtedy też drogę wyremontowano (choć nadal był to przejazd szutrowy), a ruch pojazdów ograniczono do tych poniżej 2,5t.
Przejazd z Kacwina do Frankowej, maj 2016.
Niestety komuś to przeszkadzało i w ostatnim czasie drogę całkowicie zamknięto dla ruchu z wyłączeniem rowerów, służb porządkowych i dojazdu do pól. Stosowne znaki najpierw pojawiły się po stronie słowackiej, a niedługo później – po polskiej.
Wjazd od strony słowackiej.
– Nikt nam nic nie mówił, że zamykają przejazd – złości się jeden z mieszkańców Kacwina. – Mam wynajem pokojów i turyści bardzo cieszyli się, że mają tu spokój i wszędzie blisko. Przyjeżdżało też wielu motocyklistów i u mnie mieli bazę wypadową. Teraz, jak zamknęli przejazd, to będą musieli robić dodatkowo prawie 30 km, żeby się do nas dostać – dodaje.
Złości nie kryje też Słowak, którego pomimo zakazu spotykam na drodze. – Nie wiem, kto zdecydował o zamknięciu przejazdu, czy polskie władze, czy słowackie, bo z jednej i drugiej strony tacy sami debile. Nie myślą o pomocy mieszkańcom, tylko o utrudnianiu im życia – mówi. I dodaje, że nadal będzie jeździł przesmykiem, bo on i jego bliscy robili to od lat i znaki ich nie powstrzymają. – Brat mój mieszka w Kacwinie, odwiedzamy się często. Poza tym w Kacwinie jest jeden z największych sklepów z maszynami rolniczymi w tej części regionu i jak mi się podczas prac w polu coś zepsuje, to nie będę jechał trasą krajoznawczą dookoła, tylko jak najszybciej po części do sklepu – tłumaczy Słowak. Na odchodne rzuca jeszcze kilka zdań, które ciężko zacytować.
Kilka słów komentarza
To nie pierwsza droga, która w ostatnim czasie zamykana jest z tego samego powodu. Choć od lat był to ogólnie dostępny przejazd – nagle zostaje zaadaptowany na ścieżkę. Droga Wierchowa w Starem Bystrem, Dzianisz – Ratułów, ścieżki w rejonie Chochołowa, Gronkowa i Nowej Białej, a teraz Kacwin – Fankowa.
Bardzo fajnie, że powstają nowe drogi rowerowe. Bezpieczne, bez możliwości ruchu dodatkowych pojazdów, wyasfaltowane, z miejscami do odpoczynku. Świetnie! Nikt nie kwestionuje, że są one potrzebne. Sami chętnie z nich korzystamy w wolnych chwilach. Tylko dlaczego buduje się je na drogach, z których korzystają też inni uczestnicy ruchu?
Macie w planach budowę ścieżki rowerowej? Dostajecie dofinansowanie z unii? To wytyczcie NOWĄ TRASĘ, dogadajcie się z właścicielami i wykupcie tereny, po których ma iść, a nie zamykajcie nam już istniejących połączeń, nawet tych gruntowych.
Skończy się to rozwieszaniem metalowych linek między drzewami, rozkładaniem desek z gwoździami i ogólnym biadoleniem, że motocykliści rozjeżdżają pola i lasy.
Droga od strony Kacwina.
Szczera prawda. W okolicy Czarnego Dunajca też były polne ścieżki którymi można było sobie z pojeździć. Komuś to przeszkadzało. Teraz nawet rowery tam nie jeżdżą bo nie atrakcyjne to dla drogi dla rowerzystów. Głupota ludzka nie zna granic.